„Przypadkowe” wpadki celebrytek
Zaczyna mnie męczyć to, że co krok komuś wypadają biusty, pokazują się majtki, wystaje goła pupa albo przypadkowo daje się złapać na obściskiwaniu w krzakach. Starzy górale powiadają, że jeśli coś się zdarza więcej, niż dwa razy, to już przypadkiem nie jest. Podejrzewam, że przed każdym tym przypadkiem dana celebrytka uważnie rozgląda się, czy aby na pewno ktoś jest w pobliżu, z aparatem pod ręką.
Podejrzewam po cichu, że czasem nieźle muszą sobie tyłek odmrozić, zanim ktoś się zjawi, by taką „przypadkową” fotkę strzelić. A potem płacz, rozpacz, publiczne wylewanie morza łez – bo przecież wszyscy się rzucą, by biedaczka skomentowała tę straszną rzecz, jaka się jej przytrafiła.
Gwarantuję, że gdyby na Ziemi wylądowały Ufoludki, to i tak na pierwszej stronie znalazły by się czyjeś odsłonięte krągłości. A najbardziej boli to, że dojrzałe kobiety, które powinny znać swoją wartość, dają się złapać na to tanie szukanie poklasku. Zastanawiam się, co będą robić, kiedy goły biust przestanie być sensacją? „Przypadkowo” pojawi się w sieci filmik z igraszkami łóżkowymi?
No tak, zapomniałam, że to już się zdarzyło, a na pewno będzie się pojawiać coraz częściej. Dla mnie jest to pornografia, w dodatku najgorszego, najsmutniejszego rodzaju, bo wynikająca z nudy i braku szacunku do siebie. To dobre dla nastolatek i samotnych panienek, ale chcę zobaczyć jedną z drugą, kiedy jako dojrzała kobieta będzie tłumaczyć swoim dorastającym dzieciom, dlaczego jej goliznę można zobaczyć w internecie.
O ile oczywiście taka osoba zmądrzeje do czasu, kiedy będzie miała dzieci. Inaczej trzeba liczyć się z tym, że „przypadkiem” wyciekną do sieci zdjęcia z baraszkującym na golasa bobasem i jego roznegliżowaną mamą. Czy po czymś takim można wyrosnąć na normalnego człowieka? Oczywiście straszne larum się podniesie, że fotograf pedofil (bo to drugi, po negliżu, chwytliwy temat na pierwszą stronę), że matka nieszczęśliwa i ojej, ojej.
Z drugiej strony śmieszą mnie te gwiazdeczki, które nagle stają się wzorem cnót na pokaz. O wiele bardziej sobie cenię Chylińską, o której wiele można powiedzieć, ale nie to, że nie stara się być dobrą matką. Tyle, że ona nie biega nigdzie i nie wpycha dzieciaka w obiektyw. Albo taki Johny Depp, który odwiedza z wdzięczności dla lekarzy co roku szpital dziecięcy, w którym leżała jego córka, a prasa dowiaduje się o tym po fakcie. Nie mówiąc już o aktorach poważnych, dramatycznych, którzy poświęcają swój wizerunek żeby zagrać w bajce, podłożyć głos pod postać z kreskówki – a robią to, bo odkryli jak cudownym darem jest uśmiech dziecka, nie tylko swojego.
Ja się pytam, gdzie byli i gdzie są rodzice tych celebrytek, które machają biuścikiem, klną na reporterów, wytaczają rozprawy sądowe za nieładne, choć naturalne zdjęcia? Dlaczego nikt nie złapał jednej z drugą, nie przytulił i nie powiedział – stać cię, dziecko, na więcej? A w ostateczności nie pacnął sprawiedliwego klapsa na ten goły pośladek?
Zamiast fascynować się życiem gwiazdeczek, idź z dzieckiem na spacer. Pokaż mu, że nie musi zdobywać taniego poklasku. Po prostu – rób swoje.